26 lutego 2015

Karma


Hejka ♥
Piszę do Was tak troszkę nieregularnie. Chciałam napisać coś we wtorek... Niestety nie miałam pojęcia jaki temat poruszyć. Nie chciałam pisać posta typowo life-stylowego. Przez wydarzenia z tego tygodnia postanowiłam poruszyć temat... Karmy.
 Myślę, że każdy z Was spotkał się już z stwierdzeniem "Karma wraca" . Czy zastanawialiście się co to znaczy i o co tak naprawdę w tym chodzi???
Ja na samym początku nie zgadzałam się z tą teorią. Uważałam, że jest to bez sensu... Jednak po głębszym zastanowieniu mogę to potwierdzić.
Mimo tego, iż jestem chrześcijanką wierzę w Karmę.

Karma wynika z naszych uczynków. To co robimy, nieważne czy jest dobre czy złe kiedyś do nas wróci. Może jutro, może za kilka miesięcy, a może za kilka lat... ale wróci i to z podwójną siła. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że czasami krzywdzimy drugiego człowieka. Obgadujemy go za plecami, wytykamy palcami, śmiejemy się z niego. Nie zważamy na to, że ta osoba jest smutna i jest jej ciężko. Po pewnym czasie i my możemy być traktowani... Wtedy uświadamiamy sobie jak bardzo źle czyniliśmy, ale może być już za późno.
Jednak jest też karma, która podwaja nam dobre uczynki. Czasami nawet mała pomoc komuś może go uszczęśliwić. Dlatego starajmy się uszczęśliwiać innych, będąc pewni, że kiedyś i nas ktoś uszczęśliwi.

Karmę stwarzamy sobie bezustannie, każdego dnia, w każdym miejscu... Bądźmy tego świadomi.
(Do napisania tej notki skłoniły mnie słowa księdza przy spowiedzi: "To co czynisz innym i to jak postępujesz wróci do Ciebie. Wtedy to ty możesz na tym cierpieć")







Bluzka-C&A/Buty-CCC 
(Nareszcie wyszłam na zdjęcia)
A wy co sądzicie na temat karmy???


20 lutego 2015

Dzieciństwo

Dzieciństwo... Według prawie każdego najlepszy okres w naszym życiu. Czy ja także tak uważam?
Szczerze mogę wam powiedzieć, że do tej pory czuję się czasami takim małym dzieckiem. Mam niecałe 15 lat, nie wiem czy to jest jakoś dużo, ale z pewnością nie za dużo na bycie dzieckiem. Wiadomo to nie jest to samo co kiedyś...
Moje dzieciństwo było dość dziwne. Jako mała dziewczynka byłam bardzo nieśmiała, siedziałam codziennie w domu. Bałam się nawet czasami wyjść sama na dwór... ale mimo wszystko byłam szczęśliwa. Dopiero w tym momencie żałuję, że nie wykorzystałam tego czasu inaczej. Do przedszkola poszłam w wieku 6 lat. Trudno mi było nawiązać pierwsze znajomości, ale jakoś się udało. Gdy poszłam do szkoły nie znałam prawie całej mojej klasy... Zaprzyjaźniłam się z Weroniką, która do tej pory jest moją najlepszą przyjaciółką. (Pozdrawiam ♥) Miałam jeszcze kilka znajomych osób z którymi czasami mogłam porozmawiać. Było trudno... Taka zagubiona istotka wokół tego całego harmideru. Moją klasę poznałam bliżej dopiero w 5 klasie... (Taka byłam skryta, brakowało mi pewności siebie)
Mimo tego jaka byłam cieszę się z każdego dnia mojego młodego życia. Nieważne czy było źle czy dobrze. Wiem, że postąpiłam tak jak potrafiłam.
Myślę, że jak każdy z Was mam "rzeczy", które przypominają mi o tych pięknych chwilach.
♥ Tabaluga, jedna z moich ulubionych bajek. Obejrzałam całą serię. Bardzo lubiłam tego zielonego smoka, który nauczył mnie wielu rzeczy m.in. tego, iż warto pomagać i walczyć o to co nasze. Jeszcze niedawno oglądałam tą bajkę w telewizji.
♥ Drugą z moich bajek, które przypominają mi dzieciństwo są Muminki. Ta bajka była tak świetna, że z chęcią teraz obejrzałabym kilka odcinków. Buka była moją ulubioną postacią. Pamiętam jak na samym początku strasznie się jej bałam, ale później przestałam i zaczęłam ją lubić. Mała Mi przypomina mi troszkę samą siebie, taki uparciuch, który zawsze chce postawić na swoim.
♥ Bardzo lubiłam słuchać gdy mama czytała mi książki. Później ja gdy umiałam już wszystkie literki czytałam nałogowo. W całym swoim życiu przeczytałam bardzo dużo książek. Lubiłam to, dużo bardziej niż bajki w telewizji. Do tej pory tak jest.
♥ Oczywiście nie może zabraknąć tu wspomnienia o smakach dzieciństwa. Najbardziej pamiętam Czekotubki. Dostałam kiedyś na urodziny dwa piórniki pełne tych pysznych słodyczy. Jeden od chrzestnej, a drugi od chrzestnego. Już od tamtej pory kochałam czekoladę. Dlaczego Czekotubek nie ma już w sklepach?!
Hubba Bubba, najlepsza guma jaką pamiętam. Kilka tygodni temu kupiłam ją w sklepie. Nie smakowała tak jak kiedyś, ale zawsze wspaniale przypomnieć sobie to co kiedyś się jadło.
♥ Gdy już byłam troszkę starsza często bawiłam się w zabawę "wywołuje wywołuje", chowanego, berka, w Króla Lula... Troszkę tego było...
♥ I stare piosenki, które do tej pory znam... Lata 80 i 90...
Numa numa yei ♥


A wy jak wspominacie swoje dzieciństwo???
Ask-pytajcie :)
Instagram

15 lutego 2015

Zniszcz ten dziennik #1 ♥

Hejka
Znów przepraszam, że nie pisałam nic przez tydzień. Niestety zgubiłam kabel do aparatu i trwały poszukiwania. Bez zdjęć nie chciałam dodawać posta, bo to nudne. Na szczęście kabel się znalazł i mogę już coś napisać. Kończą mi się ferie... Ogólnie zaliczam je do udanych, ale mogłyby byc dłuższe xD
Dzisiaj pokarzę kilka stron z mojego dziennika. Mam nadzieję, że taka seria Wam się spodoba. Mój dziennik wygląda już troszkę inaczej, niż na zdjęciach. Bo robiłam je już jakiś czas temu.
Piszcie co sądzicie o tej serii.











Tak odmieniłam moją okładkę.



















 

7 lutego 2015

Wyjazd na łyżwy ♥

Hej :*
W ten czwartek pojechałam z moją przyjaciółką Weroniką na łyżwy. Z chęcią opowiem Wam co się działo. (przepraszam za złe jakościowo zdjęcia, ale robione telefonem)
 

Wyjechałyśmy o 8:20. Jechałyśmy busem, a że do Siedlec dużo kilometrów nie ma to dojechałyśmy na miejsce po jakiejś godzince. Wysiadłyśmy z busa i wyruszyłyśmy na lodowisko. Niestety nasze szczęście bardzo nam sprzyjało. Skręciłyśmy w złą ulicę, a później poszłyśmy o jakieś półtora kilometra za daleko i musiałyśmy się wracać. Zajęło to nam trochę czasu i przez to mogłyśmy wejść na lodowisko na zaledwie godzinę. Mimo tego, że była to tylko godzina to świetnie się bawiłyśmy.
Po łyżwach poszłyśmy do galerii, gdzie spędziłyśmy ok. 3 godzinki. Chodziłyśmy od sklepu do sklepu. Kupiłyśmy sobie jedynie po bluzce.(pokaże ją Wam w jakimś outficie) Posiedziałyśmy trochę w McDonaldzie, a przede wszystkim dużo rozmawiałyśmy. Gdy doszłyśmy na przystanek okazało się, że nasz bus pojechał 5 minut temu... Dlatego też musiałyśmy czekać 45 minut na kolejny... W końcu udało nam się dojechać do domu. Po całym dniu byłam strasznie zmęczona, a nogi bolały. Przeszłyśmy minimum 10 kilometrów, nie jestem do takiego chodzenia przyzwyczajona.
Ma się to szczęście xD

Mam nadzieję, że powtórzymy niedługo taki wypad.
A wy jak spędziliście ostatnie dni???